aleksandra kozera

Aleksandra Kozera

O porodzie domowym, niezwykłej sile kręgu kobiet i miłości

O tym, że można mieć poród wspaniały, a zamiast traumy można zyskać najpiękniejsze doświadczenie bliskości. Dzielę się opowieścią o porodzie mojego trzeciego syna - Kaja.

07 May 2024

ellipseclock

5 min

ellipse

DOBROSTAN RODZICÓW

brzuch ciążowy a na nim gołe stopy małego dziecka

Każda mama ma swoją historię porodu. Moja zaczyna się 7 lat temu, kiedy w pierwszej ciąży, podczas zwykłego spotkania na kawie, siostra przyjaciółki poleciła mi książkę Iny May Gaskin „Poród naturalny”. Zapragnęłam, żeby moje doświadczenie porodu było piękne, łagodne i w zgodzie ze mną. To wtedy zaczęła się moja niezwykła droga rodzicielstwa bliskości, którą codziennie przemierzam z moimi trzema synami i mężem.

Wtedy też uświadomiłam sobie, że przez całe moje życie słyszałam, że poród jest najgorszym doświadczeniem w życiu, że potwornie boli (wiadomo), że personel w szpitalu nie jest miły i krzyczy, że jest to przeżycie opresyjne i traumatyczne. Generalnie - nigdy więcej! I jednocześnie wszyscy akceptujemy to jako normę - jako społeczeństwo przyjmujemy, że tak po prostu musi być i nie da się tego zmienić. Coś z kategorii: musi boleć. Ja bardzo mocno poczułam, że chcę inaczej.

poród domowy kobieta rodząca i wspierający ją mąż doula i położna

Pierwszego syna, Stefana, urodziłam w Domu Narodzin przy Szpitalu Świętej Zofii w Warszawie. A kolejni dwaj - Teoś i Kai - przyszli na świat w naszym mieszkaniu. I o ile przy Teosiu decyzja o tym, żeby rodzić w domu była dla mnie dużą decyzją do podjęcia, potrzebowałam zbudować w sobie odwagę, bardzo długo to rozważałam i analizowałam dane, to domowy poród Kaja był dla mnie już czymś zupełnie oczywistym. Szczerze - nie wyobrażałam sobie, że mogę rodzić inaczej. Ten trzeci - zupełnie niedawny - poród był dla mnie czymś absolutnie niezwykłym!

Do porodu w domu potrzebowałam wsparcia: mojego męża, położnej i duchowej towarzyszki, na którą wybrałam moją przyjaciółkę z pracy Agnieszkę. Lubię o niej myśleć, że jest współczesną szeptuchą i szamanką. Mogę być przy niej autentyczna, poczułam tę energię i zaprosiłam Agę, a ona przyjęła to zaproszenie. Ale w moim porodzie „współuczestniczyło” jeszcze 12 bliskich mi kobiet. Jak to możliwe?

poród domowy kobieta mężczyzna i noworodek przytuleni

Dwa tygodnie przed porodem Agnieszka zorganizowała przepiękny Krąg Nowego Życia - dla mnie i dla Kaja. Kobiecy wieczór w empatii, otwartości, łagodności, czułych i szczerych rozmowach. Z malowaniem mandali na moim brzuchu, z tworzeniem wspólnie naszyjnika mocy, z pisaniem intencji i afirmacji, które zawiesiłam w pokoju i które czytałam podczas porodu. „Jesteś piękna, wspaniała, masz tę moc”, „Bądź sobą, bądź siłą, bądź boginią, bo znów będziesz matką”, „Przez Twoje ciało przepływa życiowa energia. Jesteś stworzona, by łatwo i bezpiecznie urodzić Kaja. Jesteś światłem i boginią życia”.

Podczas kręgu każda z obecnych zapaliła świeczkę, którą później też zabrała ze sobą do domu. I gdy się zaczęło, gdy dałam znać, że mam pierwsze skurcze, każda w swoim domu zapaliła tę świeczkę i myślami towarzyszyła mi w tym czasie. Miałyśmy też grupę na Whatsappie, gdzie dziewczyny wysyłały zdjęcia zapalonych świeczek i kolejne słowa dodające mi mocy. Bardzo mocno czułam ich obecność. To miało duży wpływ na to, jak się czułam tej nocy, gdy rodziłam. To było bardzo wyjątkowe!

Ta świadomość, że jest ze mną krąg kobiet, że one są mnie wspierają, była naprawdę absolutnie niesamowita! Można na to patrzeć z perspektywy ezoterycznej, kręgu wiedźm, energii wszechświata. A można po prostu pomyśleć o sile przyjaźni - o tym, że każdy potrzebuje wioski i ja taką wioskę dla Kaja miałam już, zanim się urodził. Były momenty, gdy wydawało mi się, że nie mam już siły, ale zaraz patrzyłam na te afirmacje i to realnie dodawało mi nowych sił - czułam niesamowite wsparcie tego kręgu!

krąg kobiet światło kwiaty

Dość często poród domowy kojarzy się z kobietami, które bardzo mocno są związane z ezoteryką. Natomiast, powód dla którego dzielę się tym doświadczeniem, jest mocno zakorzeniony w danych: 93% porodów domowych kończy się i rozpoczyna w domu bez żadnych interwencji, 70% bez urazów krocza, 97,5% noworodków w stanie dobrym zaraz po porodzie, 2,5% w stanie dobrym 5 minut po porodzie, żadnych hospitalizacji, 0% nacięć krocza! To jest zbyt duża różnica, aby twierdzić, że te porody tak samo skończyłyby się w szpitalu.

Każda z nas decyduje sama i ma do tego prawo, jesteśmy pod opieką lekarza. Ja po prostu chciałabym, żebyście wiedziały, że po kwalifikacji i przy zdrowej ciąży porody domowe są bezpieczne. I bardzo często piękne! Są opcją dla każdej z nas. A afirmacje, wcześniejsze przygotowanie, brak strachu i stresu wpływa na przebieg tych porodów.

brzuch ciążowy namalowana mandala

Nie uważam, że sama energia kosmosu pomoże mi urodzić. ;) Sprawdzałam i analizowałam dane medyczne. Jestem mimo wszystko intelektualistką po Harvardzie, a  bezpieczeństwo moich dzieci jest dla mnie najważniejsze! Czytałam i dowiadywałam się.

Dzielę się tą perspektywą, mając nadzieję, że będzie ona wspierająca dla kobiet, które o takim porodzie myślą. Zbyt wiele traumatycznych historii koleżanek usłyszałam, żeby nie spróbować opowiedzieć, jak może być inaczej. Życzę Wam pozytywnych doświadczeń w środowisku, w którym każda z Was czuje się najlepiej - szpitalu, domu narodzin czy domu. 💜

poród domowy doula wspiera kobietę rodzącą
aleksandra kozera

Aleksandra Kozera

założycielka BLISKO | mama

Założycielka i CEO BLISKO - sieci placówek edukacji wczesnodziecięcej. Ukończyła studia magisterskie z zakresu edukacji na Uniwersytecie Harvarda, gdzie skupiła się na umyśle, mózgu i edukacji. Jest pasjonatką przedsiębiorczości społecznie odpowiedzialnej i rozwoju biznesu.

Udostępnij na

Nasza strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z POLITYKĄ PRYWATNOŚCI. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Dalsze korzystanie z tej strony internetowej oznacza akceptację plików cookies.